poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rodział I. Misja.

- To niedorzeczne! Jako szef aurorów nie może pan wyjechać tak daleko, na Bóg wie ile, żeby chronić... jakichś mugoli - krzyczał rozemocjonowany zastępca Mista.
- Zamknij paszczę, idioto! Nie ty mi będziesz mówił, co ja mogę, a co nie! - powiedział czarny niczym nietoperz mężczyzna. Wilson spojrzał na niego. Nie należał do typu, który kiedy wyzwą go od idiotów, siedzi cicho i słucha dalej.
- Jak tyś mnie nazwał parszywy, ślizgoński wyrzutku?! - To Mista strasznie zabolało. Spojrzał na swojego zastępcę, wyjął różdżkę i przytknął mu ją do gardła.
- Oficjalnie zostajesz zwolniony z posady zastępcy szefa biura aurorów. - Mężczyzna chciał zareagować, lecz "nietoperz" nie pozwolił mu na to. - I jeszcze jedno słowo, a odbiorę ci tytuł aurora, gnido. Moim nowy zastępcą, zostanie... Rosalie Grace Eler i zaraz to ogłoszę - uśmiechnął się złowieszczo.
- To jest niesprawiedliwe! Zdobyła to stanowisko tylko dzięki dobrych znajomości z tobą! - burzył się dalej Wilson.
- Masz jeszcze jakiś problem? Idź z tym do Ministra Magii. Zobaczymy, czy cię poprze - Znowu się uśmiechnął. Były zastępca wyskoczył z sali jak oparzony, a Mist wyszedł na za nim powolnym krokiem, stanął przy mównicy i wygłosił głośno i wyraźnie, kto zostaje nowym z jego zastępców. Oczywiście to nie byliby ci aurorzy których on zna, żeby nie rozległa się chmara krzyków, ale zdążył już do tego przywyknąć.
- A teraz zapraszam panią na omówienie szczegółów misji, na którą wyruszę już niedługo. Tak w sumie to już się nie przydacie. Po co tu sterczycie?! Do roboty! - zakończył spotkanie Mist.
- Za co wyrzuciłeś Howarda? - szepnęła na ucho "nietoperzowi" Rose.
- Wkurzył mnie. A teraz tak...
I tu zaczęli szczegółowo omawiać misję na którą miał wyruszyć Mist.
Kiedy w końcu wrócił do domu, rozsiadł się w wielkiej sofie i zaczął rozmyślać. Nie był do końca zdrowy. Miał mocną depresję. Trzyma go jeszcze z czasu szkoły. Najgorszego okresu jaki przeżył w swoim życiu. Chodził do Hogwartu i trafił tam do Slytherinu, co zdziwiło wszystkich, którzy go znali. Uczył się dość dobrze. Nie miał problemów w szkole, ale cierpiał na mocną samotność. Nie miał żadnego znajomego, nikt go nie lubił. Zawsze był jednym wielkim pośmiewiskiem... Raz całą noc spędził w jednym z rowów w Zakazanym Lesie, gdzie został pobity przez jednego z Ślizgonów. A zrobił to, bo Mist pomógł podnieść książki pewnej szlamie. Co prawda, ten chłopiec nigdy nie ukończył szkoły, ale dla "nietoperza", jak często na niego mówili, to nie było żadne pocieszenie. Lecz to nie był jedyny z wrogów Mista. Kolejnym z jego wielkich prześladowców był właśnie Wilson. Mężczyzna nie chciał brać go za swojego zastępcę, ale wtedy były trudne czasy, a ten, wykonał kawał dobrej roboty w pewnej misji i był zmuszony. Wspominał tę samotność. Ba! Ona dalej trwa! Może nie w ten sam sposób, ale dalej trwa. Spojrzał w kierunku pewnego pudła. Ostatnio siedział przez rok w jakiejś klinice odwykowej, gdzie próbowali go od tego odzwyczaić. Coś im się nie udało. Mist musiał się powstrzymywać całą siłą woli aby nie otwierać pudełka i nie wyciągać zawartości. W końcu nalał sobie lampkę Ognistej Whisky i zaczął pić, wspomnienia powoli się oddalały, ale wraz z nimi silna wola i umysł Mista. Po drugiej butelce Mist całkowicie zażenowany swoim życiem, przeszłością, jak i teraźniejszością i tak otworzył owo pudełko i wyciągnął jedną z żyletek. Przejechał nią raz po swojej skórze. Krew pociekła. Ból fizyczny zastępował bólem psychicznym. Głupie posunięcie, aczkolwiek skuteczne. Przejechał drugi raz, utworzył drugą ranę. Krew z jego ciała dalej wypływała, a on tylko modlił się, żeby to, co spotka go po śmierci, było chociaż trochę lepsze niż to, co musi przeżywać tutaj. Jego rodzice zginęli kiedy miał trzynaście lat. Bardo ich kochał. Oni byli jedynymi osobami na tym świecie, które go rozumiały i starały się pomóc, lecz oczywiście to również musieli mu odebrać. Usłyszał dzwonek do drzwi i zaklął pod nosem. Był cały w krwi, a tu ktoś postanowił go odwiedzić. Poszedł do drzwi i otworzył je, zasłaniając nimi swoją pokrwawioną rękę. Była to Marcie Meadow. Dziewczyna którą poznał podczas jednej z misji. Bardzo się polubili. Była kimś w rodzaju jego najlepszej przyjaciółki.
- Cześć, Mist. Mogę wejść? - spytała z swoim pięknym, szerokim uśmiechem. Mist pokręcił głową. Zauważyła że jest pijany. - Mist! Ty piłeś?! Chłopie! Kiedy ty w końcu zmądrzejesz?! - Kiedy zaczęła wchodzić do domu, Mist na szybko wciągnął jakiś szlafrok. Spojrzała na niego przenikliwie, ale nic nie powiedziała.
- I co tam ciekawego w biurze aurorów? - zapytała.
- Jutro wyjeżdżam na misję - wybełkotał.
- O! Jaką misję? - zapytała.
- Mugole się masowo zabijają, mają jakieś dziwne bronie, przez które giną też czarodzieje i muszę im przemówić do rozsądku. Także za tydzień wyjeżdżam. Wykupili mi już dom w jakimś dziwnym mieście... Zapomniałem jak się nazywało. I mam tam przez najbliższy czas mieszkać i uspokoić mugoli. Najgorsze jest to, że nie będę mógł używać za dużo magii. Tylko to co konieczne... Będę musiał zachowywać się jak mugol.
- Straszne... A wiesz co jest straszniejsze? Podwijaj rękaw tego szlafroka! - powiedziała ostrym tonem. Mist się wykręcał, więc wyjęła różdżkę i sama się tym zajęła. - MIST! Ty znowu się ciąłeś?! Chłopie, nie po to byłeś rok na odwyku żeby teraz dalej popełniać te same błędy! Pokaż... Zaraz trochę podleczymy te rany, a żyletki biorę ze sobą. Koniec. Sama zrobię ci terapię. - Trzepnęła go z całej siły w pysk i zwinnym ruchem różdżki, wyrzuciła stare pudło z żyletkami, które Mist nosił ze sobą już od czasów szkolnych, przez okno. To dla mężczyzny było za wiele.
- Myślę, że lepiej będzie kiedy już sobie pójdziesz. Przyjdę do ciebie jutro na obiad to porozmawiamy. Teraz chcę już iść spać. - Marcie podeszła do Mista.
- Tylko już nie rób sobie krzywdy, błagam - powiedziała i wyszła z domu mężczyzny.

6 komentarzy:

  1. :((( Kim jest Marcie? Polubiłam ją :)
    Swoją drogą dziwne... zrozumiałam, że teraz też jest w sumie samotny, a nagle ma przyjaciółkę! xd
    Ale weź opisz jeszcze tą przyjcaiółke,,, dokładnie, wygląd itp. Prosze :)
    Z tej czesci duzo sie dowiedzieliśmy o nim i o jego przeszłosci i wgl... na poczatku myślałam, że w tym pudle jest alkohol xd No cóż mogłam się domyśleć, że żyletki....
    Fajnie o by tak dalej i w sumię zastanawiam się czy sobie coś zrobi... :/
    http://laura-w-hogwarcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mianuję cię do LA <3
    Po więcej zapraszam do mnie:
    http://colkalapy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy mnie chcecie zamęczyć! 2 nominacje! XD 22 pytania! Jak znajdę czas to się tym zajmę ;)

      Usuń
  3. Mmm, bosko się czyta szare litery na czarnym tle. Jak najwięcej takich szablonów!

    Eeej, myślę, że to bardzo dobry rozdział, naprawdę! Wychodzą ci opisy, bardziej niż dialogi, więc radzę dawać ich więcej. Przyjemnie się to czyta, chociaż tekst jest przygnębiający. Mam nadzieję, że to życie Mista z opowieści, a nie w jakimś stopniu twoje.

    Twoja beta musi być bardzo niechlujna, nieładnie

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze to:
    "Ból fizyczny zastępował bólem psychicznym."
    chyba odwrotnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Wydaje mi się, inaczej niż moim poprzednikom komentującym, że lepiej wyszedł ci prolog. Tutaj akcja co prawda przebiega lepiej, ale jakbyś się pospieszył z tym wszystkim. Mógłbyś dodać o wiele więcej opisów, chociaż muszę przyznać, że te co już masz wychodzą ci fantastycznie. Lecę do kolejnego, ĆWICZ INTERPUNKCJĘ I JĘZYKOWE!
    Pozdrawiam
    Dosia

    OdpowiedzUsuń