Na początku chciałbym wszystkich ładnie powitać. Skoro tu trafiliście, to śmiem stwierdzić, że chcecie poczytać moje wypociny, więc na początek trochę informacji. Jest to fan fiction, oparte na Harry'm Potterze, J.K.Rowling. To by było w sumie tyle... A! Dedykacja... Owy prolog dedykuję najwspanialszej becie na świecie ;3 A teraz,miłego czytania! Oto prolog:
------
Spotkanie aurorów.
- Witam was wszystkich tu zebranych. Zapewne dobrze mnie wszyscy znacie,
gdyż pracuję w Ministerstwie, w dziale spraw mugoli. Ostatnio wydarzyła
się pewna niepokojąca rzecz, którą chciałbym państwu przedstawić -
zaczął mówić swoim piskliwym głosikiem Michael Forward.
- I po to nas tu zwoływałeś?! Od kiedy my musimy interesować się
sprawami mugoli... Naprawdę już nie macie pomysłów jak nas zamęczyć -
krzyknął jeden z aurorów.
- Proszę o spokój i jedną szansę na przedstawienie wam sytuacji. -
Rozległa się chmara głosów. Wszyscy byli tam tak nastawieni do mugoli,
że nie mieli ochoty słuchać wykładów o nich. Michael zrobił się cały
czerwony i schował za kotarką przed rozdrażnionymi, potężnymi obrońcami
świata magii. Na mównicę wszedł ubrany na czarno mężczyzna i wykrzyczał:
- Cisza! - Zobaczywszy Mista Snape'a, Szefa Biura Aurorów, tłum
znieruchomiał i ucichł. - Panie Forward... Prosimy o dokończenie. A wy
lepiej uważajcie... Wystarczy jeszcze jedno słowo, a z wygodnej posady
aurora, przejdziecie na sprzątanie mojego gabinetu! - zagroził i zszedł,
ustępując miejsca starszemu koledze.
- Więc mugole ostatnio zaczęli się masywnie mordować. Wybuchło u nich
coś na pozór naszych bitw. Wynaleziono nawet jakiś dziwny sprzęt,
potrafiący wysadzić wszystko w promieniu pięciuset kilometrów. Giną przy
tym miliony ludzi. Proszę o przydzielenie chociaż jednego aurora, który
pilnowałby spraw mugoli. Pomysł należałoby jeszcze rozwinąć, aczkolwiek
czuję się zobowiązany przedstawić wam go już teraz - zakończył swoje
przemówienie donoście. Teraz, jak zwykle, zaczęły się burzliwe obrady.
Każdy z aurorów chciał wyrazić swoje zdanie i zrobić to w jak
najgłośniejszy sposób, jak zawsze zauważał Mist.
- Pragnę dodać - zaczął jeszcze raz Michael - że przez owo urządzenie,
zginęło również mnóstwo czarodziei, którzy zamieszkiwali akurat te
obszary. - To zagadnienie również trzeba było skomentować. W końcu,
chyba każdy utworzył już swoją opinię i osoba prowadząca spotkanie,
zaczęła je kończyć:
- Kto jest za pomysłem? - Kilka rąk uniosło się w górę. Mist jako szef
miał prawo zagłosować na samym końcu. Cały czas marszczył brwi, bo z
jednej strony, sprawa naprawdę wydawała się okropna... Mugole nie mogą
bawić się w takie rzeczy, bo wywalą pół świata w zapomnienie, a istnieje
wiele czarodzieów, którzy mieszkają między mugolami. Z jego rozmyślań
wyciągnął go głos prowadzącego:
- Panie Snape? Pan podejmuje ostateczną decyzję. Aurorzy są podzieleni równo na pół.
- Jestem za. - Michael wyraźnie się uśmiechnął.
- Teraz jeszcze pozostaje nam pytanie, kto funkcję obrońcy mugoli
obejmie - rzekł wyraźnie zniechęcony pomysłem, prowadzący spotkanie.
Aurorzy zgodnym chórem wykrzyknęli "Ja na pewno nie, bo...". Mist złapał
się za głowę. Dorosłe chłopy, a gderają jak stare baby na jarmarku. W
końcu podjął decyzję.
- Ja sam. Ponieważ to zadanie będzie wymagało mnóstwo czasu, większość
moich obowiązków powierzam mojemu zastępcy. A teraz zapraszam go i pana
Michaela na omówienie szczegółów.